Tym razem to Pati zostawiła mnie samą we Wrocławiu, więc nie pozostaje
mi nic innego, aniżeli samotnie zamieścić posta o moich inspiracjach. Ale ten
będzie szedł w trochę innym kierunku niż wcześniejsze. A mianowicie,
chciałabym przypomnieć o innych źródłach wiedzy i natchnienia niż internet. Akurat obie z Pati bardzo często
sięgamy do "literatury" tematycznej. Głównie jest to Elle i KMAG, ale
zdarzają się także zagraniczne wydania takie jak na przykład Vogue. Uważam, że nie ma nic przyjemniejszego niż ułożenie się na łóżku w
najlepszej pozycji horyzontalnej i zaczytywanie się w newsach ze świata
mody, z życia kulturalnego i showbiznesu mając u boku kieliszek wina a
w tle dźwięki zespołu Raz, dwa, trzy. Rewelacyjnie nastraja mnie to na wybór mojej
garderoby na najbliższe kilka dni.
Naprawdę doceniam nasze małe cudeńka techniki, dzięki którym możemy buszować w necie w każdym miejscu i o każdej porze, ale
jednak w papierze drukowanym jest jakaś magia...
nie lubie czytać gazet o modzie.. brzydkie ubrania tam są :(
OdpowiedzUsuńhttp://the-simple-styles.blogspot.com/
ja lubię Vouge:) dziękuję za odwiedziny:) szpilki faktycznie wyglądają zdradliwie, ale są bardzo dobrze wyprofilowane i wygodne:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam modę na PAPIERZE :) mam ten album o Marylin:)))
OdpowiedzUsuńbeautiful blog!!i'm following you!!
OdpowiedzUsuńamazing!!
OdpowiedzUsuńxxx
have a nice day
Mi ostatnio żal wydawać na gazetki jak i tak wszystko jest w necie.
OdpowiedzUsuńChociaż od czasu do czasu numer z czymś poważnie ciekawym musi być ; )
soooo many mags
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą:) Uwielbiam przeglądać Elle, Vogue i Twój Styl... świetne inspiracje:)
OdpowiedzUsuń